Friday, March 25, 2011

Własność intelektualna (szkic)

waveid://googlewave.com/w+RfuyHsgEA

Abstrakt

dla lubujących się w publikacjach naukowych
Pojęcie własność w kontekście dóbr niematerialnych jest wtórne i abstrakcyjne. Przy założeniu, że jest ono potrzebne trzeba je wpasować w cały system prawno-ekonomiczno-pojęciowy, niech więc analogią będzie rozwój pojęcia własności ziemskiej. Liberalny porządek finansowy zawsze wiąże własność z prawami i obowiązkami – państwo zapewnia ochronę własności obywatelom, a ci finansują instytucje państwa.

Jednym zdaniem

dla libertarian i korwinistów
Opodatkujmy własność intelektualną podatkiem katastralny a la Napoleon przy czym procent jest zmienny w czasie by uwzględnić wdrażanie idei.

Kontrowersje i analogie

Prawo własności dóbr osobistych – takich które można zabrać ze sobą – jak łuk czy gitara – nie budzą kontrowersji wśród ludzi – może jedynie ortodoksyjni komuniści uważają inaczej, ale (na szczęście) są już na wymarciu. Natomiast ludzkość jeszcze nie oswoiła pojęcia własności intelektualnej – niezależnie w której frakcji – liberałowie, socjaliści, anarchiści czy libertarianie – wszędzie jest całe spektrum skrajnych opinii: patentowanie oprogramowania, ściganie piratów, leki generyczne… rzucając taki temat w jakimkolwiek gronie można być pewnym że dyskusja nie skończy się szybko, a na pewno nie consensusem.
Historia zna takie przypadki – abstrakcyjne, niepierwotne pojęcie własności – najbardziej charakterystycznym wydaje się własność nieruchomości. Większość ludów pierwotnych to dziś nie tylko nie uznaje, ale i nie rozumie koncepcji że ktoś może posiadać pole, strumień, las etc… Jeśli ciąłem gałąź i w pocie czoła przed dwa dni zrobiłem sobie wyśmienity łuk, to naturalne jest że mogę nim rozporządzać – ale jak ktoś ma rozporządzać kawałkiem ziemi, który był tu od zawsze i w żaden sposób nie da go się zabrać ze sobą?
Cywilizacja zachodnia wywodzi swoje z dwóch nurtów – pierwszy to Rzym i jego trzy prawa: ius possidendi (prawo posiadania), ius utendi, fruendi, abutendi (prawo korzystania i pobierania pożytków, zużycia rzeczy) i ius disponendi (prawo rozporządzania). Drugie to tradycja średniowieczna, feudalna, gdzie własność autonomiczna przysługiwała tylko suwerenowi, natomiast wszystkie pośrednie szczeble drabiny opierały własność na wzajemnej wymianie świadczeń – rycerz musiał stawić się konno w obronie seniora, za to posiadał prawo do użytkowania ziemi i ściągania podatków z chłopów, którzy płacili owe podatki za prawo używania ziemi, z której nie można ich było w prosty sposób wyrzucić. Podobne pojmowanie własności istnieje ciągle wśród środowisk mafijnych i służb specjalnych.
Warto tu na marginesie wspomnieć o Kodeksie Napoleona, który był istotnie bardziej liberalny – gdy ktoś coś posiadał mógł tym zrobić co zechce, o ile nie byłoby to sprzeczne z obowiązującym prawem (własność negatywna)
W I Rzeczpospolitej, ci którzy posiadali nieruchomość (czyli głównie szlachta) byli zobowiązani do bezpośredniego wspierania obronności państwa (konno lub brzęczącą monetą) i dla ówczesnych naturalne było, że chłopa- dzierżawcy ten obowiązek nie dotyczy (por F. Koneczny)
Oba te podejścia kształtują nasz współczesny liberalny pogląd:

  • Właściciel powinien móc zrobić ze swoja własnością co chce, pod warunkiem że to jest zgodne z prawem i nie szkodzi innym
  • Państwo, mające monopol przemocy chroni własność traktując ją jako jedną z podstaw współczesnego społeczeństwa
  • Obywatele/właściciele finansują państwo
W neoklasycznym liberalizmie własność ziemska jest nierozerwalnie związana z podatkiem katastralny – państwo świadczące (monopolistyczną) usługę poszanowania własności wymaga, by każdy właściciel płacił za to, adekwatnie do wielkości majątku, bo koszty ochrony i prawdopodobieństwo napaści jest proporcjonalne do wartości. Dodatkowo taki model sprzyja efektywnej alokacja dóbr (zniechęca do trzymania nieużywanych nieruchomości), a także zmniejsza korupcjogenność wszelkich przymusowych wykupów.

Czy własność intelektualna ma sens?

Ma, bo:

  • Inwestycja w badania musi się zwrócić
  • Chroni małe firmy z pomysłem przed monopolem wielkich firm z fabrykami
  • “Własność intelektualna” to nie tyle rzecz, co usługa
  • Ochrona własność przyśpiesza rozwój
Nie ma, bo:

  • Własność może dotyczyć tylko rzeczy rzadkich – pomysły do nich nie należą, jeśli już coś wymyślę, to automatycznie ludzkość na dostęp do nieograniczonej ilość kopi tej myśli.
  • Jeśli ukradnę komuś samochód, to on go nie ma – jeśli skopiuje mp3, to mamy ją oboje
  • Brak własności przyśpiesza rozwój
Mam nadzieje, że to pomoże odnaleźć się na linii frontu:)

Podatek od własności intelektualnej

Jeśli przeniesiemy te analogie na własność intelektualną, rozwiązanie staje się jasne:

  1. Gdy ktoś ma jakiś byt abstrakcyjny (patent, etc) do którego chce mieć tą wyłączność jaką daje własność musi płacić
  2. Płaci podatek % od wartości swojej własności intelektualnej
  3. Za to państwo zapewnia mu ochronę tej własności
    Diabeł tkwi w szczegółach, dla uproszczenia zajmijmy się szczególnym przypadkiem jakim jest patent
  4. Jak wycenić patent?
    Wycenia go sam właściciel, wedle swojej woli
  5. Co sprawia, że nie będzie zaniżał wartości?
    Prawo obowiązkowego wykupu:
      -  Państwo ma prawo wykupić patent za 150% wartości
      -  Każdy ma prawo wykupić patent za 200% wartości
    Pierwsze prawo jest konserwatywne, drugie liberalne, najlepiej gdy współistnieją oba. Oczywiście liczby są tylko przykładowe. Takie podejście rozwiązuje dodatkowy problem podnoszony przy patentach: “A co jeśli ktoś wynajdzie lekarstwo na raka i każe sobie za to bardzo słono płacić? Albo co gorsza nie będzie nikomu go udostępniał!” W takim wypadku:
    ) albo wyceni swój patent bardzo drogo – więc będzie dużo płacił państwo które ma wtedy mnóstwo możliwości: równoległe badania, wykup patentu, finansowanie leków dla ubogich etc...
    ) albo wyceni swój patent niezbyt drogo, wtedy ktoś inny, np państwo wykupi prawa i rozpowszechni lek
    W szczególności należy zwrócić uwagę na moralność takiego przymuszonego wykupu – jeśli ktoś sam powiedział, że dla niego jest to warte $10M, to nie powinien mieć pretensji gdy kupimy to od niego za $20M – odpadają wszelkie korupcjogenne praktyki wyceny przez ekspertów – wszystko jest jasne i klarowne.
  6.  Jaki powinien płacić % podatku?
    Tu mieści się najistotniejsza różnica – procent ten jest zmienny i zależy od tego jak długo patent istnieje. Jeśli już chcemy chronić inwestycję w patent, to potrzebujemy takiego rozwiązania – na początku patent to tylko szkic na kartce, zanim inwestycja zacznie działać potrzebujemy czasu i pieniędzy. Rozwiązanie znane w kręgach “kolibrów”, to patent na krótki czas. Rozwiązaniem tutaj jest zmienna stopa opodatkowania – krzywa logistyczna między 0% a 100% na przestrzeni powiedzmy 20 lat:
    o Patent na początku jest bardzo tani –setne części promila
    o Po około 2 latach, czyli kiedy inwestycja powinna zacząć działać zaczyna rosnąć
    o Po 10 latach osiąga już kilkanaście procent
    o Żeby pod koniec okresu być bliskim 100%
  7.  Co się dzieje z patentami za które nikt nie płaci, albo z tymi które kupi państwo?
    Stają się od razu publiczne – każdy może używać opisanych tam rozwiązań, patent który raz stał się publiczny nie może na powrót stać się prywatny (por GNU)
Dlaczego takie rozwiązanie jest dobre ?

  • Uzależnia cenę patentu od jego wartości – jeśli jest to hit, to wszyscy chcą go kopiować nielegalnie, więc firma powinna płacić więcej za ochronę
  • Zniechęca do trzymania patentów w szufladzie, gdyż trzeba cały czas za nie płacić i to coraz więcej
  • Zamiast arbitralnych rozwiązań (wywłaszczanie, wycena, czas trwania) pozwala na większą swobodę i rynkowe kształtowanie tych procesów

Propozycja w skrócie


  • Każdy właściciel wycenia swój patent
  • Płaci od tego zmienny % od wartości (niski na początku wysoki na końcu)
  • Państwo oraz inne podmioty mają prawo wywłaszczyć właściciela płacąc mu więcej niż zadeklarowana przez niego wartość

Rozwiewanie wątpliwości

1. Przecież jest VAT, dobry patent generuje dużą sprzedaż, po co komplikować system
Prawda, ale nie obejmuje to przypadków brzegowych:

  • Trzymanie patentu w szufladzie
  • Wywłaszczania właścicieli w sprawie leku na raka
  • Ścigania przez policję tych co ściągają mp3 których nikt nie kupił – VAT nie został zapłacony a policja ściga. 
Natomiast rzeczywiście, jeśli patrzymy na optymalny przepływ funduszy, to w stawkach patentów trzeba uwzględniać to że płaci się także VAT, CIT etc.

2. To dodatkowe urzędy, urzędnicy i biurokracja.
Koszty wprowadzenia powinny być minimalne – wszak jest biuro patentowe i tak jest wielka tabela patentów i ich właścicieli – wystarczy dodać trzy do niej trzy kolumny: ile patent jest warty, kiedy płacono za niego podatek i ile. Wszystko automatycznie.

3. Powstałby firmy czające się na nieoszacowane patenty
Owszem, ale czy jest to szkodliwe z punktu widzenia gospodarki? Jeśli jakaś złota rączka wymyśliła ulepszenie do silnika spalinowego, ale nie umie się zareklamować, taka firma znajdzie ten patent, kupi i będzie próbowała go wdrożyć/sprzedać, bo nie działa charytatywnie

4. Czy powstałby wtedy Facebook? Zuckerberga nie byłoby stać na zapłacenie % od wielomiliardowego biznesu
Po pierwsze – bez dodatkowych funduszy na maszyny etc Facebook by nie powstał.
Po drugie – na początku % powinien być na tyle niski że przez pierwszy rok Zuckerberg miałby ten patent za niewiele więcej niż wydawał na prąd.

5. A może lepiej żeby firma która ma dużo patentów musiałaby być publiczna, wtedy zamiast kupować patenty kupowałoby się firmę?
Analogia nie jest trafna, bo ilość patentów nie przechodzi w jakość – wystarczy jeden ale dobry.

Specjalnie dla libertarian i konserwatywnych liberałów


  • Podatki celowe są dobre, bo wtedy widać na co się zbiera te pieniądze i co się z tego ma.
  • Koszty ochrony przez państwo rzeczy pożądanych są wyższe, więc sprawiedliwe jest że ponoszą je beneficjenci
  • Monopol przemocy i podatki katastralne to bliźniacza idea do anarchokapitalizmu
  • Nie każda własność jest naturalna, pierwotna i oczywista –np niewolnictwo (dla zwolenników Ayn Rand)
  • Własność intelektualna może być rozumiana jako usługa (co bardzo się rozwija w IT, por. SaaS, Steam)- wtedy nie tyle płacisz że niematerialny byt, ale płacisz za konkretną usługę jaką jest udostępnienie danego dzieła na jakiś czas.
Oczywiście esej nie poruszył wielu ciekawych pytań związanych z tematem:

  • Własność utworu i własność nośnika
  • Prawo własności intelektualnej wynikające wprost z licencji jaką udziela nam autor a wolność zawierania umów.

Anglojęzyczny skrót tego artykułu znajduje się tu:

Marcin, Cambridge 2011

1 comment:

  1. Co do propozycji opodatkowania "własności" intelektualnej, to z powodów doktrynalnych jestem jej przeciwny, jak każdej propozycji opodatkowania. Ale pomijając kwestie zasad, to ta propozycje reformy niewiele się różni od obecnego reżimu praw autorskich.

    Po pierwsze utrzymuje ona mit tego, że istnieje taka "własność", jest ona tożsama z własnością tradycyjną i należy jej się ochrona. Przenosi jednak koszty ochrony na zainteresowanych, okładając tę "własność" specjalnym podatkiem. Z punktu widzenia przeciętnego człowieka nic się nie zmienia - dalej będę potencjalnym "złodzieje", którego trzeba nieustannie sprawdzać, czy nie narusza czyjejś "własności" intelektualnej (poprzez kontrolę transmisji, kontrolę nośników, ingerencję w swobodę twórczą, etc.) Tylko czasem efektem takiej kontroli będzie, że "mi się upiecze", bo okaże się, że to co skopiowałem akurat nie zostało opłacone stosownym podatkiem, a więc jest "wolne".

    Po drugie, uzasadnienie.

    "Inwestycja w badania musi się zwrócić".

    Nie, nie musi. Podobnie jak w innych dziedzinach gospodarki, nie wszystkie inwestycje muszą się zwrócić. Tworzenie prawa, która zaburza normalne relacje rynkowe jest złym pomysłem, bo osiąga zazwyczaj cele inne od deklarowanych, albo też powoduje zupełnie nieoczekiwane skutki gdzie indziej (bastiatowskie "czego nie widać"). Tak jak każdy przedsiębiorca inwestuje nie będąc pewnym rezultatu, tak twórcy i wynalazcy nie powinni być inaczej traktowani.

    "Chroni małe firmy z pomysłem przed monopolem wielkich firm z fabrykami"

    To nieprawda. Cały obecny mechanizm ochrony patentowej ma za zadanie chronić wielkich przed konkurencją nowych i małych. Koncerny dysponują olbrzymimi portfolio patentowymi, którymi walczą z innymi firmami. Ba, nawet kupują inne firmy tylko po to, aby przejąć ich patenty jako broń w tej patentowej wojnie. Duże firmy, niczym atomowe mocarstwa, trzymają się w szachu swoimi patentowymi arsenałami i bez problemu rozprawią się z dowolną nową i małą firmą z garścią patentów.

    Podobnie jest z prawami autorskimi będącymi w posiadaniu koncernów medialnych, które bez problemu rozprawiają się z każdym, kto w swej twórczości tylko zbliży się do cennych obszarów - obejmowanie ochroną dzieł zależnych skutecznie rozszerza pole rażenia.

    “Własność intelektualna” to nie tyle rzecz, co usługa

    Skoro to usługa, to po co termin "własność"? Świadczenie usług i opłaty za te usługi regulują umowy pomiędzy usługodawcą i usługobiorcą. Oprogramowanie jako usługa już funkcjonuje i nie ma potrzeby angażować do tego całego systemu ochrony praw autorskich - zainteresowane strony załatwiają te sprawy między sobą.

    Poza tym w obecnym reżimie, nie ma znaczenia, czy korzystamy z tej "usługi" - karana jest dystrybucja czy też posiadanie, a korzystanie nie ma znaczenia. W przypadku programów komputerowych wystarczy mieć kopię, aby zostać oskarżonym o naruszenie praw autorskich - skorzystanie nie jest konieczne.


    "Ochrona własność przyśpiesza rozwój"

    Ale nie ochrona pseudowłasności, czyli "własności" intelektualnej. Historycznych przykładów jest aż nadto, zresztą właśnie ochrona, szczególnie patentowa, likwiduje motywację do rozwoju i udoskonalania. Po co się wysilać, gdy mamy długotrwały monopol?

    Po trzecie - czemu nie pójść dalej?

    Dlaczego obłożenie podatkiem prawa wyłączności do czerpania korzyści z czegoś ograniczyć tylko do "własności" intelektualnej? Skoro to takie dobre i "rynkowe" rozwiązanie, może warto w ogóle sprzedawać prawo monopolu za jakiś procent od zysku? Może to jest recepta na sukces? :)

    ReplyDelete