Friday, February 24, 2012

Prawaki, lewaki, idioci, złodzieje i gaz łupkowy

Temat zainspirowany przez dwie, a nawet trzy dyskusje i to nie tylko na złym medium społecznościom.
Czy ludzie odmiennej opcji politycznej muszą być złodziejami, idiotami albo przynajmniej zmanipulowanym tłumem?  Oczywiście bardziej niż o poglądy obyczajowe chodzi to o poglądy gospodarcze, a także może być to kwestia osobistych interesów, kiedy jest się pracownikiem sfery budżetowej, albo City – wtedy na pewno występuje tu warstwa hipokryzji i cynizmu.
Ale często w dyskusjach słychać wielką niechęć do tego jak druga strona jest zmanipulowana, przez wielkie koncerny, przez lewackie media, przez Rosjan, Amerykanów, Watykan czy TV. Pomińmy tych tych w których inteligencja nam nie imponuje i zajmijmy się resztą.
Każdy z nas ma jakiś znajomych których uważa za mądrzejszych od siebie – niektórzy nie mają sprecyzowanych poglądów, ale część ma lewicowe, część prawicowe. Uwaga:  jeśli ktoś nie ma znajomych którzy mu imponują inteligencją powinien w czasie Wielkiego Postu pokontemplować trochę grzech Pychy, zaś jeśli kogoś inteligentni znajomi są w całości albo lewicowi albo prawicowi to albo ma bardzo mało znajomych, albo oni wszyscy należą do kółka wzajemnej adoracji i też powinien przemyśleć czy większa dywersyfikacja otoczenia nie wpłynie na poprawę jego kreatywności.
Telefon na abonament jak debet na karcie kredytowej.
Oczywistym jest, że wyzywanie interlokutorów inwektywami z tyłu nie sprzyja ani dobrym relacjom towarzyskim, ani szerzeniu naszych poglądów. Ale może niektórzy interesują tylko drobnym wycinkiem otaczającego ich niezawodowego świata i na podstawie tego wycinka przylepiamy im łatki.
Ów telefon na abonament jest najlepszym przykładem – w każdym kraju w którym mieszkałem kupowanie telefonu “na kartę” było tańsze. Więc dlaczego ludzie z wyższym wykształceniem kupują telefon na abonament? Bo nie liczą wcale, albo ich ta kwota którą tracą zupełnie nie obchodzi.
Dlaczego ten obrazek jest bez sensu?
Podobnie z poglądami, niektóre tematy nas nie ciekawą, więc jak ktoś nas spyta to nasz pogląd jest wypadkową tego co słyszeliśmy ostatnio od znajomych czy w TV, albo pochodną sposobu sformułowania pytania.
Z resztą (wbrew pozorom) druga strona też ma swoje całkiem sensowne i przemyślane racje, jak śpiewał nieodżałowany Jacek Kaczmarski: “wszystko ma drugie, trzecie, czwarte, piąte dno!”. Świat jest (niestety?) na tyle skomplikowany że bardzo trudno mieć  przemyślane i spójne poglądy na wszystko
oil_industrie
Bo świat na nim przedstawiony jest uproszczony do absurdu. Po jednej stronie jest wypadkowa interesów tych co zyskują na wydobyciu ropy (koncerny naftowe, samochodowe budżet państwa..) a po drugiej tych którzy tracą (konkurencyjne koncerny naftowe, energetyka jądrowa…)
Między Scyllą Gaslandu a Charybdą Gazpromu
Dlatego właśnie też morał przedstawiony w tym filmie jest zupełnie bez sensu. Nie dlatego, że zmyśla zagrożenia dla środowiska naturalnego związane z wydobyciem gazu łupkowego – dla mnie brzmią wiarygodnie, ale jestem kompletnym dyletantem. Morał jest kwintesencja amerykańskiego moralizatorstwa (w tym wypadku lewicowego)gdzie jest czytelny podział na dobro (my) i zło (koncerny naftowe).
Poza tym morał nie odnosi się do najważniejszej linii podziału w związku z tym eksperymentem w Polsce: Tragiczny wybór to wydobycie gazu u Polsce i zniszczenie środowiska vs byciu uzależnionym od Gazpromu i putinowskich zachcianek. Z oczywistych powodów oba te wybory są fatalne, ale coś trzeba z tym zrobić a nie hamletyzować.
Co widać a czego nie widać
Co robić? przyobiecać trochę bardzo tanich koncesji Amerykanom, żeby im zależało na wydobyciu. Ale nie za dużo. Ten lokalny gaz sprawiałby że dzierżyciel gazrurki trzy razy zastanowiłby się zanim by nam tradycyjnie zakręcił kurek zimom. Oczywiście szkoda tej przyrody ale szkoda i ludzi zamarzających w mieszkaniach. I dywersyfikować – importem, węglem, gazem, atomem, wiatrakami, energią geotermalną i lokalnymi źródłami energii. Oraz starać się tak żyć, by jak najmniej energii marnować – nie chodzi tu tylko o przysłowiowe dojeżdżanie w pojedynkę SUVem do pracy czy ocieplenie domu, ale o najzwyklejszą gospodarność, jakiej mistrzami są nasze babcie.
To oczywiście wróżenie z fusów, ale na niektóre z tych rzeczy mamy mniejszy (polityka) a na inne większy (model konsumpcji) wpływ.
Dodatkowo polski kolorytem jest nie tylko lobbing zaprzyjaźnionych mocarstw, ale i lokalne rozgrywki, które sprawiają że rozsądne kroki (jak energia geotermalna Radia Maryja) raz są dopieszczane aż do niesmaku, a raz są tępione poza granice przyzwoitości. Czy zadłużony po uszy budżet państwa żyjący z akcyzy na paliwa. Na to też mamy wpływ.

PS Czasem obrzydzeniem napawa mnie mój mdły dzielący włos na czworo pseudointelektualizm:(

Sunday, February 19, 2012

Horoskop

Krokodyl

Ma za krótkie nóżki żeby móc unikać wszystkich nieprzyjemnych sytuacji, więc musi sobie radzić inaczej. Na ogół niegroźny i śpiący, ale nie jest dobrze gdy doprowadzi go się do szarży. Krokodyle nie dążą do dominacji nad światem, wolą praktyczną dominację nad swoim otoczeniem, którą na ogół osiągają.

 

Tatarak

Urodzonych pod tym znakiem można scharakteryzować trzema słowami: cierpliwi, praktyczni społecznicy. Ale mają też ciemna stronę – są bardzo uparci. Praktycznie niemożliwym jest by przekonać Tataraka do zmiany opinii.

Sunday, February 5, 2012

Trochę o teoriach spiskowych

Uwaga: wpis jest nudny. Muszę go potem usunąc

Dlaczego są fantastyczne?

Bo to jest trochę kaskadowy proces. Zaczyna się od tych co wątpią w to co usłyszą w telewizji – z resztą mają jakąkolwiek ilość oleju w głowie trudno nie podpisać się pod dysydenckim hasłem telewizja kłamie. Tu dygresja – w Dzienniku 1954 Tyrmanda jest fenomenalny opis meczu Polska-ZSRR, gdzie sowieccy sportowcy zachowywali się skandalicznie, sędzia był stronniczy itd, a komentarz autora – większość ludzi słuchała meczu przez radio, gdzie oczywiście nadali jak uczciwi piłkarze zza wschodniej granicy po prostu byli lepsi. Natomiast ci co byli na miejscu dostali dodatkową lekcje – niezależnie co się dzieje, sportowcy sowieccy muszą wygrać.
Internet w swej wielkości pełen jest różnych ludzi, więc jakikolwiek mamy pogląd i tudzież wątpliwość, na pewno jest ktoś kto już o tym myślał. A jak się dobrze poszuka, to pewnie są całe fora ludzi zainteresowanych tematem – a z forami, jest jak z chodzeniem po bagnach. I mechanizm siania kolejnych wątpliwości nakręca się nakręca. Trochę jak takie drzewo, niezależnie od którego liścia się zacznie, idąc w górę, zawsze dotrze się do korzenia.
I tu jest tak samo, pojawiają się kolejne ekumeniczne i eklektyczne teorie spiskowe stawiające razem nie tylko tych co nie wierzą w 9/11 czy katastrofę smoleńską. Sam w USA byłem przekonywany przez lokalnego aktywistę że rządowego Tupolewa zestrzelili Brytyjczycy.
Ale żeby teorie spiskowe miały sens, musimy przeprowadzić te same rozumowanie które przeprowadził Mojżesz, kiedy stwierdził że będzie wierzył tylko w najwyższego Boga – po co mamy sobie zajmować czas pomiejszymi spiskami, kiedy tam na dnie (w zasadzie na górze) jest ta matka wszystkich spisków. Spisek przez duże S. I właśnie ta teoria wyjaśniająca Spisek jest fenomenalna. Absolutny synkretyzm: kosmici, żydzi, papież, bankierzy, komuniści i oczywiście kilkudziesięciu starców sterujących światem.

Praktyka

Oczywiście spiski istnieją. Sam z resztą brałem w kilku udział, oczywiście na mikro skale, gdzie “ofiar” było góra kilkanaście, a o spiskowcach lepiej nie wspominać. Każdy kto pełnił jakąś rolę w publicznej organizacji, albo pracował w wielkiej korporacji wie, że nic tak nie pomaga dotrzeć do celu, jak dobra dworska intryga.
Historia oczywiście uczy nas, że istnieją też prawdziwe spiski, jak chociażby cezariański trumwirat, tudzież nasza konfederacja targowicka. Ale nie to jest najciekawsze. Najciekawszy jest spisek w którym większości bierze udział: Jeśli ma się poglądy prawicowe czy lewicowe naturalnym jest że chce się kształtować świat zgodnie ze swoją wizą, na tym małym froncie swojej aktywności. Posiadanie poglądów i działanie wbrew nim jest wyższą formą hipokryzji: kompletnym nonsensem.

Wczoraj i Dzis

Najciekawszym spiskiem drugiej połowy XX wieku, był “długi marsz przez instytucje” pokolenia rewolty 1968. To iż otaczającym nas świecie dominuje lewicowy dyskurs to między innymi konsekwencja tego, iż studenccy działacze byli na tyle sprytni, iż odwołali się do pomysłu Antonia Gramasci zamiast koncentrować się jedynie na strajkach i zamachach. To oczywiście nie jest klasyczny spisek, bo wszystko było jawne, ale właśnie “jawne spiski” są najciekawszym i najważniejszym elementem. Łączą one spiski jako takie, z “procesem”: pozwalają nagiąć nam rzeczywistość i sprawić by wszystkie możliwe wyjścia z konfliktu tragicznego były w jednym możliwym kierunku.
Po co cały ten wpis?  Teza jest niszowa, ale ciekawa – że mimo kompletnej politycznej nieskuteczności Unii Polityki Realnej i jej lidera Janusza Korwin-Mikkego – cały ten eksperyment możemy traktować właśnie jako element wolnościowego “długiego marszu przez instytucje”. Jak się prześledzi listy wyborcze PO, PIS czy Ruchu Palikota widać tam wiele osób które kiedyś w jakiś sposób zostały zainfekowane ideami libertariańskimi. Co z tego wyniknie – nie wiadomo.

Nie ukrywam, że zbałamucony przez Cata-Mackiewicza bardziej wierzę w skuteczność procesu niż spisku i chciałbym pomóc temu memowi odnieść sukces reprodukcyjny:)  Wszak już Jasienica pisał w swojej sympatycznej Polsce Piastów iż Łokietek był wielkim królem właśnie dlatego, że nie planował wszystkiego osiągnąć za swojego życia. Czyli jeden z nich też był już zainfekowany….

Thursday, February 2, 2012

Bez tematu

Odwiedził nas wczoraj Craig Mundie i opowiadał to co się w wielkich korporacjach opowiada, żeby zmotywować pracowników (w tym przypadku szczególnie naukowców) do znoszenia złotych jaj – między innymi roztaczał wizje ile jeszcze jest rzeczy do odkrycia – ja trochę słuchałem a trochę myślałem o niebieskich migdałach. Konsekwencją tak spędzonej godziny jest kilka pytań - dziś pierwsze z nich:

Jak komputery kwantowe zmienią nasze życie?

W szczególności jak zmieni się kryptografia – jestem trochę laikiem w tym temacie, dlatego jest to pytanie a nie przemyślenie:

  1. Komputery kwantowe na większą skale są poza naszym zasięgiem przez najbliższe 100 lat – już są w panteonie rzeczy które chcielibyśmy a nie możemy, jak zimna fuzja i podróże międzygwiezdne. To chyba najprostszy scenariusz, bo nic się nie zmienia.
  2. Komputer kwantowe owszem, ale tylko na bardzo kosztowną skalę – coś jak lotniskowce. Niby postęp technologiczny etc, ale zbudowanie lotniskowca nawet o napędzie klasycznym przekracza możliwości domowego zaplecza technicznego. To trochę najsmutniejszy scenariusz, gdzie nasza kryptografia maluczkich jest niczym dla prawdziwych rekinów złożoności obliczeniowej.
  3. Komputer kwantowy w każdym domu – największa niewiadoma

Na koniec dwa linki do jednej i tej samej firmy – D-wave.